Elektronik_
Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z lupczy
|
Wysłany: Śro 13:24, 16 Sty 2008 Temat postu: test C6 2.7HDI |
|
|
Miłośnicy niemieckich limuzyn będą wściekli, ale ten Citroen jest najlepszym autem segmentu E!
Może nie prowadzi się perfekcyjnie ani nie ma super mocnych silników. Nie ma napędu na tył czy choćby na cztery koła, superszybkiej 7-stopniowej skrzyni biegów ani precyzyjnego układu kierowniczego. Jest miękki i ciężki, przez co buja na zakrętach jak "Stefan Batory" na pełnym morzu. Jego wygląd jest na tyle niezwykły, że piesi zatrzymują się na pasach, by na niego popatrzeć, a inni kierowcy nie zauważają, że światła zmieniły się na zielone. Ci, którzy na niego patrzą, uśmiechają się z lekkim pobłażaniem, ale już po chwili na ich obliczu pojawia się niepokój i respekt. Linie C6 są na tyle niekonwencjonalne, że pojawiają się wątpliwości, czy aby na pewno powstał na ziemi i czy to jeszcze samochód? Zapewniam jednak, że to auto pełną gębą, którym mógłby podróżować zarówno Louis de Funes, jak i lord Vader, ale na pewno nie minister rolnictwa.
C6 jest jedyną limuzyną segmentu E, którą można jeździć bez wstydu zarówno na tylnej kanapie, jak i za kierownicą. Wnętrze jest wystarczająco przestronne i luksusowe, by wygodnie wypoczywać, gdy prowadzeniem zajmuje się kierowca, ale na tyle przyjemne, dobrze wyciszone i komfortowe, by kierowanie nim sprawiało sporo przyjemności. Bez względu na to, na którym miejscu usiądziemy Citroen C6 jest jedynym autem tej klasy i za te pieniądze, którym można podjechać na najbardziej snobistyczną imprezę odbywającą się w Davos, Cannes czy Moskwie, i nie czuć się zawstydzonym przy samochodach marki Rolls Royce, Bentley, Porsche, Aston Martin i Bugatti. Citroen ma bowiem klasę szyk i styl, której mogą mu pozazdrościć najdroższe limuzyny świata, a wiele z nich wygląda przy nim jak ubodzy krewni. Przy tych cechach jego wady nie mają najmniejszego znaczenia. To dzieło sztuki na kółkach, które wzbudza kontrowersje i wymyka się klasycznym porównaniom. Choć trzeba przyznać, że jak na dzieło sztuki Citroen jest całkiem praktyczny. Choć nie należę do wielbicieli francuskich aut, to C6 mnie przekonuje.
Poza niewątpliwym urokiem i oryginalnym wyglądem Citroen może pochwalić się kilkoma ciekawych rozwiązaniami. To pneumatyczne zawieszenie o regulowanej twardości, automatyczna skrzynia biegów Tiptronic i cichy silnik 2,7 HDI o mocy 208 KM. To, co autu można zarzucić, będzie dla wielu zaletą. C6 nie jest zrywny i ostry, moc rozwija harmonijnie i bez zbędnych nerwów. Przyspiesza w sposób nie budzący emocji - sprint do setki zajmuje mu niemal 9 sekund, a prędkość maksymalną (230 km/h) osiąga powoli, ale równomiernie. Wnętrze jest dobrze wyciszone nawet przy szybkiej jeździe po autostradzie. Co ważne - pięciometrową limuzyną daje się jeździć także w mieście. Nie każde miejsce do parkowania powstało z myślą o C6, ale nie czujemy się w nim jak słoń w składzie porcelany.
Jednak jego żywiołem są dłuższe trasy. Wyprzedzanie tym niemal dwutonowym autem nie jest aż takie skomplikowane, a jazda mało stresująca - to zasługa momentu obrotowego wynoszącego 440 Nm. Silnik 2,7 HDI z koncernu PSA nie jest tak mocny jak trzylitrowe motory Audi, BMW czy Mercedesa, które biją go na głowę. Ale ma w sobie coś, co mi odpowiada. Jest łagodny i delikatny, pomrukuje na tyle cicho, że można zapomnieć, iż to diesel. Ponad dwieście koni, automatyczna skrzynia biegów i spora masa, a średnie spalanie na poziomie 9-10 litrów na setkę.
Gadżetów jest tutaj sporo, choć trzeba powiedzieć, że stosowane w C6 rozwiązania można znaleźć w innych autach od dobrych kilku lat. Zresztą wielu ułatwień nie ma w Citroenie do dziś. Brakuje takich detali jak zamykana i otwierana elektrycznie klapa bagażnika, elektrycznie wysuwana roleta przeciwsłoneczna tylnej szyby, nie ma wreszcie bezkluczykowego systemu uruchamiania auta. Szkoda też, że nie zastosowano w nim kierownicy znanej z Citroena C4 (gdzie obraca się tylko wieniec, zaś środek pozostaje nieruchomy). Z drugiej strony auto ma system Head-Up Display (wyświetlający hologram prędkościomierza na przedniej szybie), regulowaną twardość zawieszenia (choć jej zakres jest niewielki i słabo odczuwalny) czy regulowaną elektrycznie tylną kanapę, a także możliwość przesuwania przedniego fotela z drugiego rzędu siedzeń.
Jednak wszystkie niedociągnięcia Citroen rekompensuje z nawiązką stylem. Niezwykły kształt 18-calowych aluminiowych felg, wklęsła tylna szyba, jedyne w swoim rodzaju przednie i tylne reflektory oraz bezramowe drzwi robią świetne wrażenie. Producenci robią coraz więcej dobrych samochodów, ale ich wadą jest to, że stają się do siebie coraz bardziej podobne. Citroën wiedział, że nie zdobędzie klientów w tym segmencie próbując powtarzać rozwiązania BMW czy Mercedesa. Ma bowiem własny styl, znany choćby z modelu DS, do któreego może bez wstydu nawiązywać.
Do historii motoryzacji nie przechodzi się produkując auta nudne i bezawaryjne. Współczesne Audi A6, BMW serii 5 czy Mercedes klasy E nie będą przez nikogo pamiętane za pięćdziesiąt lat, zginą w tłumie swoich poprzedników i następców - owszem, świetnie, a nawet genialnie się prowadzą (Citroën nie dorasta im do pięt), mają zaawansowane systemy i technologie. I co z tego? Za jakiś czas okaże się, że nie jest ważne to, jak wiele ich wyprodukowano, jakie miały osiągi, czy się psuły, czy nie. Być może C6 będzie za parę lat wymieniany jako jedno z większych nieporozumień motoryzacyjnych XXI wieku, a być może zostanie uznany za najpiękniejsze auto tych czasów - tego nie wie na razie nikt. Ale jedno jest pewne i to różni go od niemieckich konkurentów - na pewno ktoś będzie o nim mówił i go wspominał, bo to nietuzinkowy samochód.
C6 wzbudza pozytywne emocje i nikt ci go nie pozazdrości i raczej nie ukradnie. Tego auta nikt ci nie porysuje gwoździem na parkingu, ani nie urwie w nim lusterka. Jadąc tym samochodem nie dość, że sam czujesz się dobrze, to masz wrażenie, że budzisz wśród innych równie pozytywne emocje. Nikt nie pomyśli, że dorobiliśmy się tego kosztującego ćwierć miliona złotych auta sprzedając narkotyki, sterydy czy handlując kradzionymi komórkami. Ktoś, kto jeździ takim Citroënem, wygląda po prostu uczciwie.
Nie zapomnę uczucia, jakie mi towarzyszyło, gdy jechałem kiedyś samochodem jednego z niemieckich konkurentów francuskiej limuzyny i po drodze natknąłem się na całkiem szybko jadące C6, które bez większych problemów i oczywiście zgodnie z przepisami ruchu drogowego wyprzedziłem. Jego właściciel zerknął na mnie z pogardą, a ja czułem się jak naładowany testosteronem smarkacz pozbawiony gustu, który nie wie, że dzieł sztuki się nie wyprzedza!
Co ważne, nie jest to auto dla tych, którzy mają mentalność księgowych i liczą każdy grosz, byle tylko kupić w miarę okazyjnie używaną, szpanerską i lekko stukniętą "bumę piątkę" czy "mietka okulara" z cofniętym licznikiem. To samochód dla ludzi z fantazją, którzy opinię innych, choćby dziennikarzy motoryzacyjnych, mają w nosie, a pojęcie "okazji" czy "promocji" jest im obce. Dla nich C6 mógłby kosztować nawet dwa razy więcej, a i tak go kupią. Jednak nawet oni docenią aksamitną pracę silnika, niezłą skrzynię biegów, komfortowe zawieszenie, doskonałe wyciszenie wnętrza, system audio czy bardzo przestronne i praktyczne wnętrze tego samochodu.
Artykuł pobrany z [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|